-Kochaj się za mną Roza -szepnął jej do ucha, po czym musnął
ją wargami po szyi w górę i w dół. Zaskoczyło ją to
-Coraz bardziej mnie zaskakujesz, gdzie się podział dawny
Dymitr, gdzie ten rozsądny człowiek który był tu wczoraj?
-Rozumiem, że nie chcesz. Nie będę cię do niczego...-nie
udało mu się skończyć gdyż jego wargi miały już co innego do roboty. Usiadła mu
na brzuchu i całowała namiętnie, dalej nie wierząc w to co przed chwilą
usłyszała. Nie zastanawiając się dłużej zaczął ściągać z niej bluzkę, gdy udało
im się oderwać od siebie na chwilę przetoczył się na nią, wyprostował i jednym
zwinnym ruchem ściągnął swoją bluzkę. Sięgnęła ręką do jego włosów,
przyciągając go bliżej do siebie, on natomiast zamiast wrócić do jej ust zaczął
całować ją po szyi, powoli schodząc coraz niżej. Dopiero gdy znalazł się na
brzuchu popatrzył na nią i uśmiechnął się szeroko, po czym powoli powrócił do
jej ust dalej ją całując. Nie wiedziała co tak naprawdę się dzieje, nigdy
wcześniej Dymitr nie posuwał się do takich rzeczy. Było jej tak przyjemnie,
chciała coś powiedzieć ale nie bardzo wiedziała co w takiej chwili mogło być
odpowiednie. On również zastanawiał się
co tak naprawdę nim kieruje, kilka tygodni wcześniej nawet nie pomyślałby o
takich rzeczach a teraz. Z zamyśleń wyrwały go ręce Rose rozpinające jego
spodnie, już miał sięgać do jej dresów kiedy rozległo się pukanie do drzwi.
Zamarli na moment, Rose szybko wydostała się z łóżka i złapała swoją bluzkę.
Zakładając ją na siebie odwróciła się i odezwała się cicho
-Nigdzie się nie ruszaj, sprawdzę tylko kto to i zaraz
wracam- uśmiechnął się szeroko, ale w oczach było widoczne coś jeszcze, coś
jakby smutek. Rose podeszła do drzwi przeczesała włosy i otworzyła je.
-Cześć, nie obudziłem cię? Chciałem ci tylko dać parę ulotek
tych ośrodków narciarskich wybierz który najbardziej ci się podoba i daj znać.-
Manson stał za drzwiami, uśmiechał się szeroko.
-Wiesz ja nawet nie wiem czy pojadę więc może wy coś
wybierzcie, zresztą to był wasz pomysł
ja się dostosuje, a teraz wybacz ale nie mam czasu.-chciała go jak
najszybciej spławić ale on nie dawał za wygraną
-O tej porze się śpi Rose a nie załatwia sprawy
-Tak i mówi to osoba która przyłazi w środku nocy z ulotkami
-zamknęła mu drzwi przed nosem. Po drodze powoli ściągnęła swoje dresy i
rzuciła je w stronę łazienki już miała ściągać bluzkę kiedy zobaczyła, że jej
łóżko jest puste. Zastygła w miejscu, nagle poczuła usta Dymitra na swojej szyi
i dotyk silnych rąk owijających ją w tali.
-Może pomóc?-wymruczał
-Skoro proponujesz-uśmiechnęła się szeroko,obróciła się w tym
samym momencie w którym jej bluzka lądowała na podłodze. Całowali się jak
opętani idąc pomału w stronę łóżka. Dopiero teraz zauważyła, że on również już
nie posiada na sobie spodni. Był tak nie wiarygodnie piękny. Jego włosy
łaskotały ją po twarzy, długie palce pieściły ciało a oczy były pełne miłości i
pożądania.
-Oh Roza...jesteś...jesteś wspaniała-szeptał, oddech mu się
rwał
Gdy reszta ich ubrań znalazła się porozrzucana na podłodze, a
ich ciała splotły się w jedno czas stanął w miejscu, świat przestał istnieć.
Stali się jednością. Dopełniali swoje ruchy tak jak zawsze pod czas treningów.
Był on gotowy dać przejąć jej kontrolę ale sam też brał w tym czynny udział.
Kiedy było już po wszystkim wtulili się w siebie. Rose oparła
głowę na jego klatce piersiowej ręką gładząc jego skórę, Dymitr tymczasem
rozczesywał jej włosy jedną ręką, drugą śledził linię jej talii. Było im
cudownie. Leżeli w ciszy przez dłuższy czas. Oboje zastanawiali się nad ich
wspólnym życiem, co będzie dalej. Rose martwiła się, że gdy Dymitr wyjedzie
wszystko się skończy. Życie ruszy dalej i to zabije ich burzliwy związek.
Zastanawiała się czy będzie jeszcze szansa, żeby jeszcze kiedyś zdarzyło im się
to co przed chwilą. Czy jeśli ona zostanie tutaj a on będzie tam na dworze to
wszystko nie zniknie, a jeśli on znajdzie tam kogoś bardziej atrakcyjnego,
jakąś mojorke która zaproponuje mu wspólne życie, może nawet dziecko, ona nie
mogła mu tego dać jako dampirzyca. Co jeśli wyjedzie i nigdy już go nie
zobaczy, albo co gorsza coś mu się stanie. Poczuła jak łzy spływają jej po
policzku, chciała je szybko zetrzeć, ale gdy podniosła rękę Dymitr ocknął się i
zauważył co się dzieje.
-Rose co się stało, zrobiłem coś nie tak, może cię coś
boli?-był przestraszony, nie wiedział co się dzieje
-Nie ważne, nic mi nie jest
-Rose, proszę cię przecież widzę, zrobiłem ci krzywdę tak?
Przepraszam jeśli się zagalopowałem, może chcesz zostać sama?
-Nie!- krzyknęła wystraszona- nie odchodź, wystarczy, że za
kilka dni wyjedziesz i nigdy już nie wrócisz.
-To o to chodzi tak, myślisz, że cię zostawię po moim
wyjeździe, Roza nie płacz proszę-przytulił ją mocniej do siebie- nie płacz-głos
miał załamany- oderwała się od niego, przytrzymał ją jedną ręką, drugą starał
zasłonić sobie oczy.
-Dymitr...ty...ty płaczesz?-wyszeptała była zaskoczona
-Nie wydaje ci się tylko, Rose musisz wiedzieć, że nawet
gdybym umarł to dalej będę cię kochać. I pamiętaj, że Lissa też często odwiedza
królową a kiedy ona tam będzie to ty też, to nie jest drugi koniec świata.
Zresztą mój wyjazd wcale nie jest jeszcze przesądzony, może się okaże że wezmą
kogoś lepszego a przynajmniej będę się o to starać.-gładził ręką jej policzek
-Już ci mówiłam, nie możesz dla mnie zrezygnować z kariery,
przecież lubisz to co robisz nie możesz z tego zrezygnować.-spojrzała mu w
oczy, było w nich widać smutek i czułość.
-Rose ja ciągle robię to co lubię, uczę innych, i czasami mam
służbę na terenie szkoły , do tego się właśnie szkoliłem, naprawdę nie
potrzebuję niczego więcej. Gdym tylko mógł jakoś się z tego wykręcić to
zrobiłbym to bez wachania. Myślę, że jeszcze nie czas na takie gdybanie,
obiecuję, że jeśli się tylko czegoś dowiem będziesz pierwsza która się o tym
dowie. A teraz przestań się zamartwiać.
-Przepraszam nie chciałam popsuć ci nastroju, to miał być
miły poranek, za dużo się nad tym zastanawiam- pocałowała go w usta, zanim
jednak zdążył oddać pocałunek odsunęła się- a i było naprawdę cudownie, to
znaczy mnie było cudownie nie chciałabym mówić za ciebie.
-Po pierwsze nie popsułaś mi nastroju- musnął jej wargi
swoimi- po drugie już wcześniej chciałaś ze mną porozmawiać-znów ją delikatnie
dotknął- po trzecie to wciąż jest miły poranek-kolejny pocałunek-i po czwarte
najważniejsze było bardziej niż cudownie- znów chciał się zbliżyć do jej warg
lecz się wstrzymał- pomimo Masona który mnie irytuje-
-O czyżby najbardziej rozsądny człowiek na ziemi był
zazdrosny-uśmiechnęła się lekko.
-Nikt nie jest doskonały moja droga- Ich wargi spotkały się w
tym samym momencie. Ucieszył ją fakt, że Dymitr jest o nią zazdrosny to
sprawiło, że była pewna co do jego uczuć. Znów zapadła cisza, nie mogli oderwać
się od siebie chodźby na sekundę. Rose wiła się z rozkoszy kiedy jego usta
schodziły w dół po jej brzuchu by zaraz z powrotem znaleźć się na jej szyi i
ustach. Było jej tak przyjemnie, ale dręczyło ją pewne pytanie
-Dymitr, czy ty chciałbyś mieć dzieci?- zaskoczył ją jej
poważny ton głosu, podniósł się odrobinę, aby móc ją zobaczyć
-W tej chwili nie, a co?- spytał zaskoczony
-Ale tak ogólnie czy chciałbyś?
-Z tobą raczej nie, bo nie poradziłbym sobie z ich
wychowaniem, wiesz miałyby sporo twoich genów-starał się obrócić to wszystko z
żart
-Pytam poważnie
-Nie myślałem nad tym, może kiedyś. A czy z twoim pytaniem
wiążą się jakieś konkretne plany. Wiesz, że my...
-Tak wiem, że my nie moglibyśmy mieć dzieci, ale może
chciałbyś z jakąś mojorką...-trochę ją to przeraziło, myśl że Dymitr z inną
kobietą...
-Myślałem bardziej o adopcji, a co ty byś chciała mieć swoje
dziecko?- spytał z ciekawością
-Nie ani teraz ani nigdy, wolę być niezależna. Zresztą wiem z
autopsji, że wychować dziecko to ciężka sprawa w naszym zawodzie.
-Dobrze, że twoja matka wybrała karierę dzięki temu jesteś
teraz taka silna, i niezależna no i oczywiście nieco nienormalna-rozczochrał
jej włosy na głowie, a ona zaśmiała się cicho.
-Mogę cię jeszcze o coś spytać?- na nowo spoważniała
-Jeśli to ważne to tak- uśmiech na jego twarzy złagodniał
-Co się z tobą ostatnio dzieje? Wiesz nie mam ci tego za złe,
ale nigdy wcześniej ty.. ty nie byłeś aż tak nie wiem czuły to znaczy byłeś ale
nie w tak wielkim stopniu, do tej pory unikałeś miłosnych uniesień- patrzył na
nią trochę zaskoczony, ale kąciki jego ust uniosły się trochę
-Rose...- zaczął
-Może to zabrzmiało jakbym miała pretensje ale jestem
po prostu ciekawa- przez cały czas patrzyła mu prosto w oczy
-Rose wiesz, sam się nad tym zastanawiałem, i doszedłem do
wniosku, że skoro zostało nam tak nie wiele czasu to może czas zacząć korzystać
z tego co nam zostało, wiesz tu nawet nie chodzi o to, że ja wyjeżdżam bo to
pojawiło się trochę później-patrzyła na niego zaciekawiona, nie chciała mu
przerywać dlatego siedziała cicho-ale przecież gdy ty skończysz szkołę i
pójdziesz w świat z Lissa to przyjedziecie do szkoły za dziesięć lat na zlot
absolwentów a to znaczyłoby, że nie będziemy się spotykać, rozumiesz- spytał,
zastanowiła się chwile
-Tak, myślę też, że coś przeoczyłeś-zrobił zdziwioną minę-
skoro za parę tygodni skończę szkołę, to lepiej żebyś zamieszkał na dworze,
Lissa jest tam średnio dwa razy w miesiącu wiec...
-Dlaczego ja na to nie wpadłem, przecież to jest takie
logiczne, Rose to rozwiązuje wszystkie nasze problemy- w jego oczach pojawiłą
się nadzieja
-Tak to dość logiczne, lecz nie zmienia to faktu, że te kilka
tygodni to strasznie długo- uśmiechnęła się smutno
-Nie myśl o tym jeszcze, na razie jesteśmy tu, i tym musimy
się zająć-przytulił ją mocno- do treningu zostało jeszcze trochę czasu więc
może prześpij się jeszcze.
Obróciła się do niego plecami a on przytulił się do niej
owijając ręce wokół jej talii. Słuchała jak jego oddech staje się coraz
łagodniejszy. Cisza jaka panowała dookoła pozwoliła im szybko zasnąć.
Dymitra obudził hałas na korytarzu, powoli oswobodził się z
przytulonej do niego Rose i zaczął się ubierać. Zanim jednak wyszedł przeczesał
włosy i związał je gumką na karku żeby wyglądać trochę schludniej. Wychodząc
rozejrzał się czy nikt go nie zauważy, już miał opuszczać budynek, kiedy
usłyszał, że ktoś go woła. Obrócił się speszony i zobaczył, że na miejscu
strażnika domitorium siedzi Stan.
-Cześć, co ty tu robisz? Przecież masz wolne.-zapytał od razu
gdy Dymitr odwrócił się do niego
-O cześć, właśnie idę do siebie wiesz muszę czasem sprawdzić
swoją podopieczną, ona lubi wpadać w kłopoty, a ty dlaczego bawisz się w
opiekuna?- chciał podtrzymać rozmowę, żeby Stan niczego nie podejrzewał
-No nieźle masz z tą panną Hathaway, jest rezolutna i ma
swoje rozumowanie ale to się ceni w naszym zawodzie, myslę że jak dorośnie to
będzie z niej jeden z lepszych strażników, wielkim plusem jest też to, że to ty
ją trenujesz, masz talent a ponad to jesteś tak samo nie ustępliwy i wymagający-
Dymitr patrzył na niego i nie mógł dłużej tego słuchać, tak na dobrą sprawę ani
nie zna jego ani tym bardziej Rose więc jakim prawem ich ocenia
-Tak masz trochę racji ona jest jednym z lepszych kandydatów
na strażnika ale jej zapał wynika z tego, że kiedyś zostanie strażnikiem Lissy
a to ma na nią wieki wpływ ja jej tylko pomagam dobrze wykorzystać ten zapał i
energię.- Mówiąc to przypomniał sobie wydarzenie z zeszłego roku, kiedy to Rose
w ataku złości na swoją matkę znęcała się na manekinie, a gdy próbował ją
uspokoić jej złość przeniosła się na niego, najpierw prosto w twarz powiedziała
mu co myśli na jego temat a później go pocałowała, tak Rose jest zwariowaną ale
dobrą osoba.
-Tak, a co będzie jeśli odejdziesz?- zapytał zaciekawiony
-To nie będzie już mój problem, myślę że przydzielą jej
ciebie, wiesz Laura ma już ze trzech, a Rose jest w ostatniej klasie więc
potrzebuje doświadczonego trenera- trochę zrobiło mu się żal tego, że naprawdę
będzie musiał ją komuś oddać
-Okaże się, na razie jeszcze jesteś, wyobrażasz sobie jej
reakcję jak się dowie, będzie bunt mówię ci. Przyjdę kiedyś popatrzeć jak sobie
radzi.-powiedział z uśmiechem
-Zapraszam, a teraz wybacz ale zaraz zaczynam, a muszę
jeszcze wstąpić do pokoju- wyszedł z budynku kierując się w stronę swojego
pokoju który raczej wyglądem przypominał małe mieszkanie. Na zewnątrz kręciło
się co raz więcej mieszkańców akademii, prawie wszyscy szli w kierunku
stołówki. Po dotarciu do swojego pokoju, Dymitr zrzucił ubranie na łóżko i
poszedł pod prysznic.
Dzięki za dodanie nowej notki :P i to w dodatku tak świetnej.Bardzo podoba mi się to jak piszesz. Zdziwiło mnie zachowanie Stana :). On taki miły ? . Ponawiam prośbę o to abyś pod żadnym pozorem nie wysyłała gdzieś Dymitra !! i proszę o jak najszybszy nowy rozdział bo już się nie mogę doczekać. Pozdrawiam i życzę weny .
OdpowiedzUsuńCześć :) Podoba mi się twój blog . Tylko mam kilka uwag : zwracaj uwagę na interpunkcję i sens zdania . Nie miej mi tego za złe , ja tylko chcę pomóc ci abyś lepiej pisała :)) Taka mała rada ode mnie . Pozdrawiam i czekam na nowe notki . bloodymaggie
OdpowiedzUsuńHej. Świetna notka. Czekam na dalszą:-)
OdpowiedzUsuńJa również czekam :)) pozdrawiam <3<3<3
OdpowiedzUsuńMmm... Akademia Wampirów <3. No i Dymitr <3. Boże, jak ja kocham tą serię. Co do rozdziałów (bo przeczytałam wszystkie) to podobają mi się. Widzę, że masz swój własny sposób na tą historię i to jest fajne, bo zawsze czymś mnie zaskoczysz. Czy mogłabyś mnie informować o pojawieniu się nowych notek? http://droga-potepionych.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Tajemnicza.
Cześć:) Tak żeby od razu:
UsuńCzytając rozdziały, jest przyjemnie, aczkolwiek naprawdę musisz zwrócić uwagę na sens zdania, bo za bardzo na siłę starasz się połączyć 3 zdania w jedno, a to nie wygląda zbyt dobrze:) popracuj nad tym koniecznie! Oprócz tego nie mam większych zastrzeżeń.
zapraszam do siebie : http://akademia-wampirow-ciag-dalszy.blog.onet.pl/
RozaHathaway
ogólnie blog mi sie podoba ale troszkę gubisz sens zdan, bo łączysz kilka w jedno maxymalnie długie.
OdpowiedzUsuńczekam na notki!
katehelven